Tego się nie spodziewał. Bodnar usłyszał w Brukseli "kilka słów prawdy"
O nieprzyjemnej dla Adama Bodnara sytuacji informuje w piątek portal wPolityce.pl.
Bodnar w Brukseli o "przywracaniu praworządności"
Miało to miejsce 20 lutego, gdy Adam Bodnar przedstawił na forum unijnej Rady ds. Ogólnych składający się z dziewięciu ustaw plan, mający doprowadzić do rzekomego przywrócenia w Polsce praworządności. Szef resortu sprawiedliwości miał tam zapewniać, że nowy rząd zamierza podjąć niezbędne kroki, by doprowadzić do zamknięcia wszczętej wobec Polski procedury przewidzianej w art. 7 ust. 1 TSUE.
– Praworządność i poszanowanie demokracji należą do kluczowych priorytetów prezydencji belgijskiej. Są to ostatecznie podstawowe wartości naszej Unii. Fakt, że Polska sama zaproponowała, by zostać wysłuchaną i przedstawić swój plan reform, spotkał się z bardzo pozytywnym odbiorem wśród szerokiego grona państw członkowskich. Przyjrzymy się faktycznym reformom, jak tylko zostaną wdrożone – oświadczyła Hadja Lahbib, belgijska minister spraw zagranicznych i europejskich.
"Kilka słów prawdy" od węgierskiego mministra
Okazuje się jednak, że nie same przychylne opinie usłyszał w Brukseli Adam Bodnar. Jak twierdzi wPolityce.pl, podczas tego spotkania padło też "kilka słów prawdy", a wypowiedział je reprezentujący Węgry minister ds. europejskich Janos Boka. Przyznając, że jego kraj bardzo uważnie śledzi to, co się dzieje w Polsce, podkreślił: "Wszyscy powinniśmy móc się zgodzić, że nie może pan w tym samym czasie szanować, i jednocześnie naruszać rządów prawa".
– Nie ma takiego zjawiska jak przywracania rządów prawa poprzez demontowanie rządów prawa – nawet czasowe – zauważył.
– Nie mam śmiałości, by uznać siebie za eksperta polskiego prawa konstytucyjnego, ale jak jasno wynika z doniesień oraz z kontaktów z interesariuszami, Polska znajduje się w środku głębokiego kryzysu konstytucyjnego, który przynajmniej częściowo jest rezultatem zaprezentowanego dziś Planu Działania. To, co usłyszeliśmy dziś, jest stanowiskiem władzy wykonawczej oraz większości parlamentarnej – choć nie większości konstytucyjnej. Gdybyśmy zapytali urząd prezydenta, Trybunał Konstytucyjny albo służbę prokuratorską, otrzymalibyśmy bardzo inny obraz sytuacji – kontynuował węgierski polityk.
Janos Boka wyraził ponadto pogląd, że instytucje unijne powinny unikać nawet sprawiania wrażenia, że ingerują w procesy prawne, lub "wręcz zachęcają do praktyk, które mogą okazać się ostatecznie niekonstytucyjne".